Półka i malowana ściana a' la tapeta

   Dzisiaj przedstawiam ostatnie elementy zmiany wystroju wiatrołapu na wsi w mini przedpokoik.
Jest to półka i ściana, z której jestem naprawdę dumna, zwłaszcza, że ją robiłam w naszych ostatnich polskich upałach. Razem wygląda to tak:


   A teraz po kolei. Najpierw była półka. Półka po dzieciach z ozdobnymi malinkami. Trzeba było ją wreszcie przemalować.



   Wybrałam farbę Country Grey Annie Sloan. Pomalowałam ją kilka razy, ostatnie warstwy grubo, aby powstała struktura. Następnie zawoskowłam średnio dokładnie i po wyschnięciu wosku, następnego dnia nałożyłam, szybko ścierając suchą ścierką, rozwodnioną farbę Old White.






      A teraz malowana ściana a' la tapeta. Skorzystałam z inspiracji z książki Annie Sloan pt: "Kolorowe pomysły na dekorację mebli i nie tylko ". Tym razem zabawa z szablonem w adamaszkowym wzorze. 
Fantastyczna zabawa, to po pierwsze. A po drugie to bardzo fajne, proste i stosunkowo tanie rozwiązanie w porównaniu do zakupu i położenia dobrej tapety. Szablon kosztował mnie ok. 25,00 zł, a farby wykorzystałam te co miałam, ale przy wielu kolorach są to małe ilości, więc po 100 ml wystarczy i jeszcze zostanie. Ja wybrałam pasujące do całości : Country Grey, French Linen, Greek Blue, granat uzyskany z połączenia Napoleonic Blue i Graphite Annie Sloan. Następnie przykładałam szablon w różnych miejscach i robiłam melanż kolorystyczny. Używałam wałka i korytka, ale też i tapowałam małym pędzelkiem. Mieszałam też kolory miedzy sobą uzyskując nowy odcień szarości czy niebieskiego.



  Wiatrołap-przedpokoik to bardzo małe pomieszczenie i trudno mi uchwycić całość bez obiektywu szerokokątnego, w każdym razie wygląda to mniej więcej tak.




Pozdrawiam,
Asia



Żyrandol

  Przedstawiam kolejny element, który obok Zegara-Szafki z poprzedniego mojego postu złożył się na cykl rzeczy, które zmieniły mój nijaki wiatrołap na wsi w mini przedpokoik.



  Żyrandol kupiony na starociach za 50 zł. Pewnie jeden powie: "…aż tyle", ale wg mnie to niezła cena, zwłaszcza, że był na chodzie. Oczywiście jak to już mam w zwyczaju zapomniałam zrobić w całości zdjęcia przed. Ale na zdjęciu poniżej widać kawałek jak to wyglądało. Ramiona były też mosiężne wraz z łańcuchem na którym wisi.


     Wszystkie elementy mosiężne pomalowałam farbą Annie Sloan na kolor granatowy, który powstał z wymieszania farb: Graphite oraz Napoleonic Blue z odrobiną Old White. Wymieniłam też gilzy i dodałam małe białe abażurki. Wygląda to teraz o wiele lepiej i ciekawiej. Myślę, że to dobra alternatywa i na pewno nieraz jeszcze skorzystam z takiego rozwiązania. Zwłaszcza, że często trudno mi znaleźć coś co pasowałoby mi kolorystycznie i było w dobrej cenie. Możliwość przemalowania metalu daje naprawdę wiele fajnych rozwiązań.






W następnym poście będą kolejne elementy całej wiatrołapowej układanki. Wpadajcie.

Pozdrawiam, 
Asia

Kiedyś zegar, teraz szafka

   Zegar "bez duszy" czekał na moje DIY 30 lat. Dostałam go jako ta, która wszystko przerabia z uśmiechem na twarzy od wujka-sąsiada, który powiedział: "… zrób z nim co chcesz". No to zrobiłam.




    A zaczęło się od czyszczenia V33 środkiem do usuwania starych powłok i wełny stalowej. Następnie przetarłam całość szczotką drucianą.
Tak to wyglądało po oczyszczeniu :





   Następnie zrobiłam błękitną farbę z mieszanki farb Annie Sloan: Old White i Greek Blue i mocno ją rozcieńczyłam. Małymi partiami nakładałam na powierzchnię zegara, od razu nadmiar ścierając czystą szmatką, a właściwie całkowicie usuwając farbę. Zależało mi, aby dostała się do szczelin i porów w drewnie.





Na koniec uszyłam zasłonkę i przyczepiłam na drzwiczkach zegara, a raczej w tej chwili już szafki. 




   Jeszcze tylko muszę kilka haczyków zamontować i będzie git.




Co Wy na to?

Pozdrawiam w już w mniej gorące popołudnie,
Asia







Komplet w bieli - podrasowanie

     Mam kilka w zanadrzu mebli  "już przerobionych", które przerabiam po raz kolejny, bo zmieniła mi się koncepcja, bo mi się ten kolor opatrzył, bo chciałabym to zrobić lepiej niż kiedyś zrobiłam itp., itd.
Tym razem chcę pokazać coś, co wydaje się minimalną zmianą, ale trochę czasu jednak zajęło (z przerwami na wakacyjne imprezowanie:) ). 




     Kiedyś ten komplet szafek razem z łóżkiem nabyłam na Allegro. Jakiś czas służył w oryginalnym, ciemnym drewnie, ale po przewiezieniu na wieś przemalowałam wszystko natryskowo białą farbą akrylową i przetarłam na rantach. Niestety, jak już wiecie, po zauroczeniu się farbami Annie Sloan wszystko przemalowuję w tej chwili przy użyciu farb kredowych (szaleństwo!). Taki los spotkał też wyżej wymieniony komplet szafek, ale bez łóżka, gdyż ten mebel będzie wymieniany w przyszłości bliżej niewiadomej. Chciałam uzyskać nierówną fakturę powierzchni, aby było ciekawiej i koniecznie chciałam dodać czerwone obramówki, aby było bardziej stylowo. Jako bieli użyłam Old White, a czerwień uzyskałam z połączenia Emperor's Silk i Barcelona Orange. To jest wtedy taka czerwień czerwona, ani malina, ani strażacka. Przetarcia rantów zrobiłam na nowo, bo to praktyczny zabieg, który zawsze mi się podoba. 
Tak to teraz z bliska wygląda:







A tak wyglądało kiedyś:







   Różnica niewielka, ale jednak jest. Wg mnie te kreski nadają szyku i przy gładkich, pozbawionych frezowania szufladach cudownie je zastępują. Zrobiłam je na szufladach, na blacie oraz na dolnej półce.
To jeszcze nie koniec projektu tej sypialni, ale "rome wasn't built in a day", ani nie w 6 lat. Niestety meblowanie całego domu wymaga ogromnych funduszy, a ja sobie powolutku kończę, staranie dobierając meble i detale i modlę się tylko, aby mi się w trakcie koncepcja nie zmieniła…

Pozdrawiam,
Asia

Ocre et lavande


     Nie wiem doprawdy czemu wcześniej ten pomysł mi nie wpadł do głowy! Zwłaszcza po zeszłorocznych wakacjach spędzonych w uroczej Prowansji. Jeszcze przed wyjazdem przemalowałam jedną ścianę w pokoju na kolor ochry, aby bardziej uwidocznić ażur białego metalowego łóżka. Dopiero w tym roku, gdy postawiłam na skrzyni kosz z tegoroczną ususzoną lawendą -eureka. Ochra i lawenda- przecież to Prowansja w najczystszym wydaniu!


      Aż wstyd.  Pokój, o którym mówię już kiedyś tutaj publikowałam. Ciągle coś zmieniam, więc on cały czas ewoluuje. Osobiście lubię mieć neutralną bazę we wnętrzach, aby z łatwością zmieniać dodatki. Do tego uważam, że wnętrze powinno być spójne kolorystycznie. Tutaj trochę zbyt pochopnie wybrałam materiał, który mnie urzekł, mimo że nie za bardzo pasował do reszty domu.  Przyjęłam jednak, że jeden pokój może być trochę inaczej, zwłaszcza że to pokój moich Rodziców i rzadko jest używany. Jednakże ostatnio zmieniłam zdanie, (nawet spać nie mogłam po nocy) że to jednak  "nie to" i ten kosz z lawendą rozwiązał mój problem. Teraz jest wg mnie bardziej świeżo i stylowo, mniej tak po babciowemu, a do tego pojawił się mocny akcent kolorystyczny ( a ja to lubię ), który gdzieniegdzie w cały domu już się powtarza.





   Aha w oddali na tle ściany widać moje "zniszczone" Ludwiki  z poprzedniego postu.
A koszyk pomalowałam mieszanką kolorów farb Annie Sloan: 1/2 Emporior Silk i 1/2 Napoleonic Blue i odrobinką Old White - mniej więcej takie proporcje-sugerowałam się kolorem lawendy, oczywiście. 




  Pokój nie jest jeszcze skończony. Brakuje mi komody w stylu Ludwika naprzeciwległą ścianę, ale mam już za to farbę, no i jeszcze kilka dodatków, w tym myślę jeszcze nad ochrową ścianą. Widzę tam obraz w postaci ciekawej tkaniny oprawionej w ramy, albo mini baldachim… Na razie zmalowałam ramkę na romantyczne zdjęcie Rodziców:)




Poniżej zdjęcia z poprzedniej stylizacji.  



 A Wy co o tym sadzicie?

Pozdrawiam,
Asia


Stolik ogrodowy

    Mam trochę dość ciągłego malowania tego samego stolika co roku na biało i to jeszcze niewdzięczną farbą Hammerite. Ten oto piękny okaz wyrwałam kiedyś ze szpon złomiarzy i zawlokłam jako jeden z pierwszych mebli na mój kawałek ziemi.


    Co roku musiałam go odświeżać po zimie, bo mech, brud i piach…

Przed

     W tym roku się zbuntowałam i pomazałam go tu i tam farbą kredową (wiem, nudna już jestem). Farba ta pięknie zapiekła się na słońcu i deszcz nic jej na razie nie zrobił. A … zajęło mi to może 30 min z wcześniejszym lekkim obmyciem stolika.
I już. Tak to wygląda.



Kolor farby to Country Grey, tak jakby ktoś chciał wiedzieć.

A tak się prezentuje z dodatkami:

Rano
Po południu

"Zniszczone" Ludwiki

       Przedstawiam metamorfozę szafek nocnych wg tego co wyczytałam znów w książce Pani Annie Sloan pt."Kolorowe pomysły na dekoracje mebli i nie tylko".  Dwie identyczne szafeczki, choć zdjęcie jak zwykle jednej i to na tarasie, ale wybaczcie … w kolejnym poście będzie razem z aranżacją we wnętrzu, ale tu szykuję sobie zmianę kolorystyczną, więc za momencik, za chwileczkę…



A jak to cudeńko wyglądało wcześniej?
A tak wyglądało:



      Zrobiłam wszystko zgodnie ze wskazówkami z książki, ale po pierwsze, to co już mi się zdarzyło nieraz., tzn. farba biała, którą malowałam, a dokładniej Old White Annie Sloan, zaczęła się barwić na ciemno pod wpływem koloru szafki i czegoś czym została kiedyś potraktowana. Wiem, że na to szelak jest potrzebny i takie tam, ale jestem na wsi, a tu o takie cuda trudno, a ja niecierpliwa jestem.  A więc powiedziałam trudno i malowałam dalej. W sumie nie chciałam czystej bieli, więc stwierdziłam, że może to i lepiej. Farbę kładłam grubo, zwłaszcza za drugim razem, specjalnie robiąc zgrubienia i ślady pędzla. 





Następnie pomalowałam całość bardzo rozwodnioną farbą Country Grey A.S. i od razu wycierałam suchą szmatką, aby nie było zacieków. Potem już tylko skrobanko tu i tam i zawoskowanie.





A jeszcze wnętrze, ...pomalowałam je Primer Red. 



I tak to wygląda:


Pozdrawiam,
Asia






Wiejski Błękit

  Ten kolor opętał mnie ostatnio. Puszka farby już się skończyła (może wreszcie inny kolor). Ława babcina, pomalowana kiedyś na biało, teraz dodałam dwa odcienie niebieskiego, oczywiście Annie Sloan i drapałam, skrobałam ..itd., ogólnie rzecz biorąc udało mi się ją zniszczyć i już mi się bardziej nie chce. Natomiast koszyki były wcześniej malowane farbami akrylowymi, które niestety po jakimś czasie strasznie się sypią i nie nadają się według mnie do wikliny, nawet nałożone natryskowo. Spray, owszem kiedyś próbowałam, ale dużo poszło i efekt mizerny. Spróbowałam, więc wczoraj z farbą kredową, którą rozwodniłam wodą. Teraz to sobie się zpieka i zapieka na słońcu. Bez wosku, bez lakieru. Podobno działa to super.





Stoliki-pomocniki

  Kupione na starociach dwa stoliki nieantyki, w dobrej cenie,  miały kolor ciepłego, lecz ciemnego brązu. Jako, że są wakacje to oczywiście jestem w transie przemalowywania wszystkiego dlatego stolików ten zabieg również nie ominął. Pewnie i ten brąz w stylizacji salonu w jakim będą spełniały swoją funkcję też by uszedł, ale …odradzam w ogóle ostatnio ciemne brązy. Właściwie można nie odchodzić od takiego mebla z ścierką. Kurz non stop, a jako pełniąca niezwykle wdzięczną rolę pani sprzątającej everything odradzam coś, co ciągle trzeba czyścić. Ostatnio, więc zabrałam się za przemalowywanie, także ciemnych mebli, ograniczając ich bytność w moim wiejskim domu do minimum.


A wracając do stolików.
Tak wyglądały kiedyś…





Kolor został wybrany po długich debatach. Miał być pośredni między białym, beżowym, a szarym z palety Annie Sloan i stanęło na Country Grey. I tak się szczęśliwie złożyło, że ją miałam ( uff.. ilość pieniędzy jaka idzie mi na te farby wykończy mnie niedługo).
W każdym razie w ramach oderwania dzieci od elektroniki pozwoliłam im wspaniałomyślnie pomalować pierwszą warstwę farby.


Dalej już bawiłam się sama. Druga warstwa pokryła niedoskonałości. Następnie straciłam venę, a ponieważ poprzedniego dnia naoglądałam się cudnych pracy na stronie Leslie Stocker from Colorways (lesliestocker.com ) to też chciałam coś innego wymyśleć. I w końcu zrobiłam tak: zmieszałam Old White z Clear Wax i maznęłam niewielką ilość w niektórych miejscach tu i tam. Następnie to samo zrobiłam, ale z kolorem French Linen . Tym razem miał on mieć funkcję postarzenia-przybrudzenia i nałożyłam go na obrzeżach  i ranatach blatu, a także w innych miejscach, gdzie naturalnie niby miało być przybrudzenie. Tak, tak naturalny kurz i brud…a to ciekawie wyszło.
W każdym razie poniżej macie zdjęcia po pomalowaniu i po pomalowaniu plus dodatkowym oszpeceniu farbami z woskiem, no i oczywiście drapaniem, skrobaniem i przecieraniem.









I taki efekt po "niszczenia" mebla otrzymujemy na przykład. 


Pozdrawiam serdecznie,
Asia

Stół na wiejsko

Chyba otworzyłam serię przeróbek meblowych na wiejsko. Kolejny projekt to stół.


Jest to część sosnowego kompletu z Prakitkiera, o ktorym pisałam w poście "Malowanie starych mebli" z 29 kwietnia tego roku: http://joannafraneli.blogspot.com/2015_04_01_archive.html
Oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcia przed, ale kolor tego mebla był taki sam jak reszta czyli wyglądał jak ta komoda:


Pomysł na stół podsunęła mi książka Annie Sloan pt:"Kolorowe pomysły na dekoracje mebli i nie tylko".
A więc:
Bez szlifowania warstwy stołu pokrytej bejcą w kolorze dębu i polakierowanej nałożyłam farbę ChalkPaint Annie Sloan w kolorze Old White. Nałożyłam dwie warstwy z czego bardziej rozwodniłam pierwszą, druga była gęsta, ale tak, aby w miarę się malowało. Następnie zaznaczyłam najpierw ołówkiem linię pierwszej kreski (7 cm od brzegu stołu), do malowania, której użyłam tą samą farbę, ale w kolorze Greek Blue, malowałam płaskim pędzlem nr 3.



Kreska nie musi być bardzo równa, nawet lepiej, gdy widać niedoskonałości.
Kolejna kreska cieńsza, okrągły cieniutki pędzelek, też na kresce ołówkowej oddalonej o niecały 1cm od poprzedniej. Następnie przetarłam te kreski papierem ściernym 150 g(białym), delikatnie.
Poniżej widoczna różnica.


To samo zrobiłam z nogami. Trochę tu improwizowałam. Ta farba jest do tego fajna, bo jak coś się nie uda można zetrzeć papierem ściernym, jeszcze raz pomalować i jest git.




Kreski na nogach też przetarłam.
I wyszło tak:




Stół stanął u moich dzieci w pokoju, oczywiście na wsi. Bardzo się tam przyda, bo dzieci nie mają gdzie rysować czy układać klocków. A jak przyjdą do nich inne dzieciaki to stół można powiększyć o dodatkową część.





W ten sposób wykorzystałam stary nudny stół. Mam coś nowego i satysfakcje. A do tego zajęło mi to tylko dwa dni, a jak bym się uparła to wystarczyłby i jeden.
Rozejrzyjcie się po domu, na pewno coś się znajdzie, aby to całkowicie zmienić. Polecam.
Niech żyje DIY!!!

Hokery na wiejsko

    Nie byłabym sobą, gdybym po prostu wstawiła mebel taki normalny, kupiony akurat w Ikea. Tak też było z hokerami do kuchni. Zostały przemalowane na złamaną biel, na pewnym etapie mojego malowania, a dokładnie bliżej początków. Z czasem biel się wytarła bardziej niż chciałam, a hokery zmieniły miejsce z kuchni na garaż przekształconym aktualnie w pracownie. A że to na wsi to kolor niebieski był jak najbardziej na miejscu. Tak to wygląda w tej chwili.


    Kolejne warstwy farby to: pierwsza, złamana biel akrylowa farba Dulux, potem Annie Sloan Greek Blue, a na końcu French Linen, Greek Blue i Napoleonic Blue razem ze sobą wymieszane, aby uzyskać ciemny niebieski kolor. Przetarcia to skrobanie głównie nożykiem, nie tak mocne jak to można zrobić, ale to zamierzony efekt.











Krzesło w "malinowym musie".

To tak na  początek malinowego okresu ( u mnie w ogródku już są pierwsze maliny!).
Krzesło dostałam od sąsiada - wujka, czekało na mnie 30 lat w piwnicy. Zniszczone jak widać, służyło pewnie do wszystkiego.
Umyłam, zeskrobałam i pomalowałam ciemną, brązową bejcą. Potem już tylko odmenty czerwieni od pani Annie Sloan. Kocham tą kobietę, dzięki niej nie mogę spać od września, bo ciągle obmyślam co by tu jeszcze przemalować i jakie to będzie łatwe i przyjemne. Teraz bawię się kilkoma warstwami na raz i skrobię, skrobię. A o to efekty .


Wygląda pysznie, ale wcześniej było tak.




Na pierwszy rzut oka wygląda jak jednolity malinowy kolor, ale to krzesło jest jakby umorusane malinowymi odcieniami. Spokojnie, bez obawy pozwolę moim dzieciom obżerać się na nim tegorocznymi malinami:)







Smacznego lata!

Olejowany Blat

Chciałabym Was dziś zachęcić do olejowanych blatów. Jako pasjonatka wszystkiego co naturalne uważam, że blat drewniany jest najpiękniejszym blatem na świecie i choć oczywiście wymaga delikatności i pielęgnacji to wystarczy nam na długie lata.
Po pierwsze z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej sprawdza się olejowany blat dębowy bez dodatkowej wcześniejszej koloryzacji, tzn. zatrzymujemy naturalny kolor dębu. Po drugie trzeba ten blat olejować regularnie w zależności od intensywności użytkowania i koniecznie tego nie przegapić.


Chciałabym Wam po krótce opisać moje pierwsze samodzielne olejowanie takiego blatu wg zaleceń mojego stolarza.

1.Tak wyglądał naturalny, bez niczego blat wykonany z klejonki dębowej, o grubości 4 cm.





2. Tutaj zaczyna być kładziona pierwsza warstwa specjalnego oleju do blatów kuchennych - to ważne ( ja akurat używam Osmo-Top olej). Warstwa jest kładziona wałkiem grubo, ale dokładnie rozprowadzona.



 Poniżej widać jak się błyszczy.  Ale to chwilowe, wszystko wsiąknie w środek. 
Musiałam to zostawić na 24godziny.




3. Następnie wyszlifowałam drobnym papierem ściernym ok. 280-320g, a nie wiem czy i nie 500g. odpyliłam i następną warstwę położyłam już ściereczką wcierając olej w drewno i już oszczędniej, aby nie zrobić zacieków. Po 24 godzinach znów przeszlifowałam i zaolejowałam ostatni raz, wcierając olej tak samo jak za drugim razem. Po kolejnych 24 h blat był gotowy. Oczywiście delikatnie na koniec wypolerowałam.





Polecam.

Krzesło narożne

  Kupione na starociach, bo pasowały mi te toczone nóżki do mojego domku na wsi. Ale i urok krzesełka miał duży wpływ. Miały być co prawda dwa, ale okazało się, że drugie ma kompletnie inny styl. Z jednym miałam problem gdzie je postawić, a zatem jaki wybrać materiał na tapicerkę. W końcu podjęłam decyzję - łazienka.


PO
A teraz po kolei:

Tak to cudo wyglądało, jak je kupiłam:

PRZED

  Najpierw poddałam ostremu czyszczeniu V33 do usuwania starych powłok. Bardzo pomocna jest wtedy wełna stalowa- idealnie radzi sobie z trudno dostępnymi miejscami, a takich w toczeniach jest sporo. Następnie umyłam i nałożyłam olej Osmo w kolorze mahoniu. Wypolerowałam. Resztę oddałam już w ręce tapicera.  

PO

PO

I co, idealnie wpasowało się w róg łazienki?

PO-efekt końcowy
A do tego pasuje do drugiego krzesła, które zrobiłam wcześniej. 



Malowanie starych mebli

    Komoda moich dzieci musiała przejść zmianę. To jej się po prostu należało. To jeden z pierwszych mebli kupionych wspólnie z moim mężem, ten "prawie antyk" należy do kompletu z witryną, stołem i już tylko 3 krzesłami. Sosnowe meble stylizowane na wiejski styl zostały kupione w Praktikerze w roku 2003. Teraz dwa z nich: komoda i witryna zostały przez mnie przemalowane farbą Annie Sloan. Wybrałam kolor Old Ochre - to taki bardzo jasny beż, jakby ciemniejsze ecru. Jeden z moich ulubionych kolorów we wnętrzach. 
   Na przykładzie tych mebli chciałam Wam pokazać jak łatwo zmienić nasze stare domowe meble, niekoniecznie antyki na coś świeższego, nowego i to zupełnie samemu. Oczywiście jest trochę z tym zachodu, ale już sama odpuszczenie sobie szlifowania jest połową roboty z głowy. Polecam w sam raz na wiosnę, gdy zmiany we wnętrzach to coś naturalnego.
   A o to kilka zdjęć z tej metamorfozy (niestety tak się rzuciłam na robotę, że zapomniałam zrobić zdjęcia witryny, ale była taka sama jak komoda ).















Malowane wieszaki

Stare wieszaki, jeszcze mojej babci idealnie wprost nadawały się do przemalowania. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Niektóre przemalowałam farbą akrylową i polakierowałam, ale do większości jednak użyłam znów niezastąpionej farby Chalk Paint Annie Sloan, no i w tym wypadku woskowanie.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym ich wcześniej nie przetarła. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, zapraszam do mojego sklepu: http://sklep.franeli.pl/16-przechowywanie-rzeczy. Tam też znajdziecie propozycję innych kolorów.

 
 


 
 



 


Dziecięca galeria i spinacze

   Nie wiem jak u Was, ale moja dzieciarnia tworzy tony rysunków. Uzdolnione po mamie, wiadomo.
I co z tym robić. A więc rysunki i malowidła walają się tu i tam. Wpadałam, więc na pomysł, aby powiesić taki zwykły sznurek, a na nim poprzyczepiać te ich dzieła, oczywiście u nich w pokoju (bez przesady, salony należą do moi). A żeby było fajniej za przyczepkę użyłam poczciwe drewniane spinacze do prania.
Można je malować na różne kolory, w zależności od kolorów użytych w pokoju. Dzieci same sobie tą galerię uzupełniają i weryfikują. Co Wy na taki pomysł powiecie?


 



Obrazki

Obrazy, obrazki, zdjęcia w ramkach - jak bez tego wyglądało by nasze mieszkanie? Dla mnie są to niezbędniki przy stylizacji wnętrza. Chciałabym Wam pokazać moje pomysły na proste obrazki, które możemy zrobić sami bez konieczności kupowania wszystkiego w sieciowych sklepach.
Dzięki temu nasze wnętrza będą ciekawsze i bardziej nasze.


1. Stare drewniane ramki pomalowane farbą akrylową w kolorze miętowym, do tego tło obrazka to tkanina w tym samym odcieniu mięty w białe kropki, a na tym wycięte z materiału serca. W sam raz do pokoju dwóch dziewczynek.






















2.Stara ramka z Ikea, ale pomalowana akrylową farbą i przetarta na rantach, następnie polakierowana. Wnętrze to stara litografia botaniczna kupiona na Allegro.























 3. Kolejna propozycja to wykorzystanie starego passepartout i oklejenie go resztkami tapety.




 4. A tu kupione przez mnie w zakładzie stolarskim listwy do zrobienia ramy obrazu. Sklecone przez męża, pomalowane przez mnie i oprawione przez ramiarza.
Tutaj znów wykorzystałam materiał jako tło, a na nim serwetki z Allegro.



5. Pomysł ten sam, ale ze zdjęciami i wykorzystana stara ramka, oczywiście przemalowana i przetarta.


 
 
 6. A tutaj wykorzystane antyramy, średnio pasujące do wiejskiego wnętrza, ale z podkładem materiałowym i rysunkami dzieci. Czemu nie?


 
 
 
 
Zachęcam do własnych pomysłów!

Moja nowa Rodzinka

Dobra, to już chyba ostatnia chwila. W sumie zbyt się ociągałam z tym wpisem, ale narobiłam sobie roboty z tymi ciasteczkami, jak co roku zresztą. Fakt dzieci miały frajdę, ale trochę to zajęło nam godzin.
W każdym razie chwilę przed tym skleciłm kilka nowych ozdób na tegoroczną choinkę. I o to one: jednen bałwan i jego przeurocze koleżanki-Anielice.  Oczywiście wszystko  handmade by Asia.










 
 
Wesołych Świąt!

Niebieskie krzesła

Kolejna zmiana dzięki farbie ASCP tym razem spotkała parę starych drewnianych krzeseł, które dostałam od sąsiadów. Krzesła w stylu góralsko-wiejskim naprawdę były w słabej kondycji. Odłaził z nich lakier i specjalnie nikomu nie chciało się ich szlifować. I tu farba Annie Sloan jest idealna. Świetni pokryła i skleiła ze sobą odłażączy lakier, dzięki czemu smętne szlifowanie nie było potrzebne.
po

przed


 
Kolor który wybrałam to Greek Blue, bo pasował do stylu krzeseł i do mojej wiejskiej kuchni. Po pomalowaniu farbą, nałożyłam jasny i ciemny wosk AS, aby dodatkowo postarzeć już i tak stare krzesła. Nie chwaląc się wcale - poduszki to też moje dzieło. Jak robić samemu to wszystko. Szkoda że krzeseł sama nie umiem stworzyć- to by mi ułatwiło wiele spraw.